Wpisy archiwalne w kategorii
Sudety
Dystans całkowity: | 1615.20 km (w terenie 124.50 km; 7.71%) |
Czas w ruchu: | 76:26 |
Średnia prędkość: | 19.15 km/h |
Liczba aktywności: | 18 |
Średnio na aktywność: | 89.73 km i 4h 46m |
Więcej statystyk |
Piątek, 9 czerwca 2017
Kategoria Sudety, Znaczki Turystyczne
Góry Izerskie
Powrót w Góry Izerskie po niemal dwuletniej przerwie. Bo ostatni raz byłem tutaj 2 lata temu też w czerwcu. Dzisiaj jechałem trochę na "wariackich papierach" bo bez formy, ale to jest takie miejsce, w którym można trasę tak ustawić, że forma będzie miała mniejsze znaczenie. Dodatkowo zdobyłem 5 znaczków turystycznych, choć powinno być 6 ale jeden był niedostępny. Pobiłem też rekord wysokości n.p.m. na rowerze.
Trasa: Szklarska Poręba Górna - Jakuszyce - Orle - Hala Izerska - Chatka Górzystów - Polana Izerska - Droga Telefoniczna - Przełęcz Łącznik - Stóg Izerski - Świeradów Zdrój - Zakręt Śmierci - Szklarska Poręba - Wodospad Szklarki - Piechowice - Jelenia Góra. Rano na pociąg do Brzegu i wieczorem powrót do domu z pociągu.
Start wcześnie rano, bo już 5:20 wyjechałem z domu. PolRegio do Wrocławia a tam przesiadka do Impulsa Kolei Dolnośląskich już do Szklarskiej Poręby Górnej. Po drodze dosiadały się jakieś szkolne wycieczki ale dojazd generalnie był ok. W Szklarskiej ruszyłem już standardową trasą do Jakuszyc, poszło szybko i sprawnie widoki i trasa bardzo przyjemne. Następnie asfaltową drogą na Orle, gdzie zdobyłem pierwszy znaczek turystyczny (ZT) i zrobiłem króciutki postój. Jak się później okazało, dobrze że był to krótki postój (tak jak kolejne) bo ostatecznie na pociąg do Jeleniej Góry dotarłem z niewielkim zapasem czasu.
Po drodze z Orla do Chatki Górzystów, gdzie zdobyłem drugi ZT, krótki postoje na przełomie Izery, Kobylej Łące i Hali Izerskiej w kilku miejscach. Mimo, że w Izerach byłem już kilka razy i zawsze przejeżdżałem lub przechodziłem przez Halę Izerską, to nigdy nie wstąpiłem do Chatki Górzystów, schroniska słynnego z naleśników. Jest to jedyny budynek jaki pozostał z dawnej wioski Groß-Iser, zlokalizowanej na Hali Izerskiej. W kilku miejscach można dostrzec ruiny kilku innych budynków.
Podjazd z Hali na Polanę Izerską był ciężki ale poszedł sprawnie, bez postojów. Na Polanie skręciłem w nieznaną mi jeszcze Drogę Telefoniczną, która okazała się fantastyczną trasą, mimo podjazdu jechało się lekko i przyjemnie. Dotarłem do przełęczy Łącznik (1066 m n.p.m.), gdzie jest skrzyżowanie kilku szlaków. Wybrałem szlak na Stóg Izerski niezbyt korzystny do jazdy rowerem ale to tylko 800 m do szczytu i uniknąłem stromego podjazdu, który już chyba byłby ponad moje siły. Tak więc dotarłem na Stóg Izerski osiągając 1108 m n.p.m. ustanawiając tym samym nowy rekord wysokości, na której byłem rowerem. Na szczycie po za masztem, pięknymi wielokilometrowymi widokami i silnym wiatrem nie było nic ciekawego, więc zjechałem do schroniska na Stogu Izerskim (1060 m n.p.m.). Szybka wizyta po kolejny ZT, kilka zdjęć imponujących widoków i ruszyłem w dół do Świeradowa, trasą piątego najtrudniejszego podjazdu rowerowego w Polsce (wg altimetr.pl). Pod koniec zjazdu myślałem, że hamulce się zapalą bo nie było jak ich puścić całkiem na dłużej niż kilka sekund bo prędkość zwiększała się w zastraszającym tempie, a droga wąska, z dziurami i wybrzuszeniami w asfalcie.
W Świeradowie podjechałem po ZT, pod Dom Zdrojowy, do sklepu i na ławeczkę zrobić przerwę na jedzonko, bo przede mną był jeszcze ten podjazd na Rozdroże Izerskie. Nie lubię go dlatego, że często mijają mnie na centymetry i z dużą prędkością blachosmrody. Później z Zakrętu Śmierci już zjazd aż do Jeleniej Góry. Po drodze krótka piesza wycieczka do Karkonoskiego Parku Narodowego nad Wodospad Szklarki (rower zostawiłem przy budce z biletami do KPN) i do schroniska Kochanówka, gdzie ZT powinien być ale już od dłuższego czasu nie go bo właścicielom znudziło się sprzedawania ZT, wolą stragany z odpustowymi duperelami, pierdółkami chińskiej jakości.
Zjazd DK 3 przez Szklarską Porębę do Piechowic jest bardzo ładny ze względu na płynącą równolegle rzekę Kamienną oraz krętą drogę ale to jest zjazd i szkoda się zatrzymywać na robienie zdjęć. W Piechowicach standardowo skręciłem w DW 366 i szybko dotarłem do Jeleniej Góry, gdzie przez Sobieszów i Cieplice dotarłem do centrum i na dworzec kolejowy, na którym właśnie kończy się remont. W Cieplicach krótka wizyta w Muzeum Przyrodniczym po ostatni w tym dniu ZT.
Wycieczka bardzo udana, pogoda była wręcz idealna, ciepło ale nie gorąco i słonecznie. Jedynie wiatr wiał dość mocno, szczególnie na szczycie Stogu Izerskiego momentami był naprawdę silny. No i nie było ani jednego komara ... .
Szklarska Poręba Górna© montana21
W drodze do Jakuszyc© montana21
Jakuszyce, za budynkami Przełęcz Szklarska 886 m© montana21
W drodze z Jakuszyc do Orla© montana21
Stacja Turystyczna Orle 825 m n.p.m© montana21
Izera w okolicach Orla© montana21
Kobyla Łąka© montana21
Dziczy Jar© montana21
Hala Izerska© montana21
Hala Izerska i Góry Izerskie po stronie czeskiej© montana21
Jagnięcy Potok© montana21
Pozostałości wioski Groß-Iser© montana21
Położenie dróg wskazuje, że kiedyś most na J.Potokiem był obok© montana21
Słynna Chatka Górzystów© montana21
Polana Izerska 965 m n.p.m© montana21
Droga Telefoniczna© montana21
Przełęcz Łącznik 1066 m n.p.m© montana21
Oznaczenia na Łączniku© montana21
Już na Stogu Izerskim© montana21
Stóg Izerski 1108 m n.p.m© montana21
Ski&Sun Świeradów Zdrój - kolej gondolowa© montana21
Schronisko PTTK na Stogu Izerskim 1060 m n.p.m© montana21
2 i 5 najtrudniejszy podjazd rowerowy w Pl wg altimetr.pl© montana21
Widok z miejsca na powyższym zdjęciu w kierunku na Niemcy© montana21
Stok narciarski ze Stogu Izerskiego do Świeradowa© montana21
Bezgłośna kolej na Stóg© montana21
Dom Zdrojowy w Świeradowie Zdroju© montana21
Ul. Zdrojowa w Świeradowie© montana21
Szklarska Poręba z widokiem na Karkonosze© montana21
Wodospad Szklarki 13 m© montana21
Schronisko Kochanówka przy Wodospadzie Szklarki© montana21
Znaczki zdobyte podczas wycieczki© montana21
- DST 92.72km
- Teren 13.00km
- Czas 05:03
- VAVG 18.36km/h
- Sprzęt Kross Evado 4.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 26 sierpnia 2016
Kategoria Sudety, Znaczki Turystyczne
Biskupia Kopa po raz drugi
Po raz drugi postanowiłem wjechać rowerem (częściowo) na Biskupią Kopę, głównie w celach znaczkowych. Znaczka ostatecznie tam nie było ale i tak zdobyłem rekordową ilość, bo 6 sztuk znaczków. Po za tym pobiłem rekord prędkości na Diamancie i niewiele brakowało do życiówki. Gmin nie zaliczyłem żadnych ale wycieczka była bardzo udana.
Trasa: Prudnik - Pokrzywna - żółty szlak na Biskupią Kopę - Biskupia Kopa - zielony szlak - Zlate Hory - Głuchołazy - Nysa. Rano na pociąg do Brzegu i wieczorem powrót do domu z brzeskiego dworca.
Zacząłem w Prudniku i ruszyłem po 3 znaczki turystyczne jakie można zdobyć w tym mieście. Już w pierwszym miejscu kupiłem wszystkie 3 a było to Muzeum Ziemi Prudnickiej i Arsenał. Dalej już ze znaczkami pojechałem do Centrum Tradycji Tkackich a na koniec pod Wieżę Woką. Czas gonił więc po zaliczeniu 3 miejsc znaczkowych ruszyłem do Pokrzywnej a tam po krótkim posiłku na szlak żółty i zacząłem wspinaczkę na szczyt Biskupiej Kopy.
Tym razem miałem nowy amortyzator, który bardzo dobrze sprawdził się w trudnym terenie (rok temu jechałem na niesprawnym starym), no i przede wszystkim nasmarowałem łańcuch a nie jak rok temu aż świszczało jak się wspinałem. Oczywiście było ciężko, mimo cienia i tak było gorąco więc pot lał się strumieniami a do tego muchy i inne owady, których nie mogłem zgubić jadąc z prędkością 8-10 km/h. Było kilka krótkich odpoczynków na uzupełnienie płynów i nieco dłuższy na placu Konrada Habla, mniej więcej po 2/3 podjazdu.
Od tego też momentu zacząłem jechać po pustkowiu a jeszcze rok temu wszędzie był tu las. Niestety masowa wycinka drzew jaka trwa od kilku miesięcy na stokach, spowodowana ostatnimi suchymi i gorącymi latami, znacznie zmieniła krajobraz Gór Opawskich. Jeszcze rok temu schronisko na Biskupiej Kopie, obrośnięte gęstym lasem, dzisiaj jest dość ogołocone i widoczne już z daleka co było niemożliwe podczas mojej ostatniej wycieczki w te rejony. Marnym pocieszeniem są wspaniałe widoki, które można teraz z wielu miejsc obserwować. Mimo nie najlepszej widzialności udało mi się dzisiaj dojrzeć Elektrownie Opole (odległość w linii prostej - ok. 65 km). Niestety zdjęcia z telefonu nie wyszły dobre i nic nie widać.
Z Biskupiej Kopy zielonym szlakiem zjechałem do drogi asfaltowej, na której pobiłem rekord prędkości Diamantem podczas zjazdu do Zlatych Hor. Jechałem 64 km/h, czyli zabrakło zaledwie 1,5 km/h do życiówki. Ze Zlatych Hor aż do Nysy jechało się bardzo fajnie bo z wiatrem, więc zleciało szybko. W Nysie po wizycie w kasie biletowej MZK, miałem jeszcze 1,5 godziny do pociągu stąd obrałem jedyny słuszny kierunek - Jezioro Nyskie. Chwilę posiedziałem na zaporze i wróciłem do miasta na dworzec.
Co do znaczków to prudnickie zdobyte bez problemu. Po ciężkim podjeździe do schroniska pod B. Kopą, cały zlany potem usłyszałem, że znaczki się skończyły ... . Rozczarowanie było niesamowicie wielkie ze względu na włożony wysiłek żeby ten znaczek zdobyć. Ostatecznie kupiłem jakąś metalową odznakę. Natomiast na szczycie B. Kopy był znaczek czeski, których nie zbieram ale tu zrobiłem wyjątek ponieważ B. Kopa to szczyt graniczny i najwyższy szczyt woj. opolskiego więc uznałem, że taki znaczek może znaleźć się w mojej kolekcji.
Arsenał i mury miejskie w Prudniku© montana21
Centrum Tradycji Tkackich© montana21
Wieża Woka© montana21
Prudnickie znaczki© montana21
Prudnicki ratusz© montana21
Złoty Potok, kościół i Biskupia Kopa w tle© montana21
Plac Konrada Habla© montana21
Ogołocona Biskupia Kopa, można dostrzec schronisko© montana21
Rok temu tu wszędzie był las© montana21
Schronisko pod Biskupia Kopą© montana21
Widoki na Nysę i Otmuchów (widać oba jeziora)© montana21
Wieża na szczycie© montana21
Znaczek z Biskupiej Kopy© montana21
Zlate Hory© montana21
W Zlatych Horach© montana21
W centrum Zlatych Hor© montana21
Przejście graniczne© montana21
Wąski most w Głuchołazach© montana21
OW Czerwony Kozioł© montana21
Wieża Bramy Górnej© montana21
Znaczki z Głuchołaz© montana21
Rynek w Głuchołazach© montana21
Widać postępy remontu nyskiej zapory© montana21
Widok w kierunku Skorochowa© montana21
Podrzucili dziewczynę, Komunikacja Wodna w Nysie© montana21
- DST 80.62km
- Teren 10.00km
- Czas 04:10
- VAVG 19.35km/h
- Sprzęt Diamant D300
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 21 sierpnia 2015
Kategoria Sudety
Biskupia Kopa
Postanowiłem że wjadę rowerem na Biskupią Kopę. Był to plan już z zeszłego roku ale dopiero teraz udało się go zrealizować. Żadnych gmin dzisiaj nie zaliczyłem, setki znowu nie zrobiłem (nadal jestem w tym roku bez setki) - ale nie to było celem. Za to byłem w Czechach i powiększyłem kolekcję biletów komunikacji miejskiej. No i wjechałem po raz pierwszy na szczyt jakiejś góry.
Trasa: Prudnik - Pokrzywna - Żółty Szlak - Biskupia Kopa - Zielony Szlak do Czech - Zlate Hory - Głuchołazy - Nysa. Rano na pociąg do Brzegu i pociągiem do Prudnika. Powrót z Nysy też pociągiem i z Brzegu do domu już rowerem.
Już w pociągu dojeżdżając do Prudnika mogłem obserwować Biskupią Kopę w całej okazałości i już wtedy zacząłem myśleć że chyba będzie ciężko. Wcześniej wybrałem najłatwiejszy szlak (żółty) z Pokrzywnej na Biskupią Kopę. Po dojechaniu do Pokrzywnej i wjechaniu na szlak od razu zdałem sobie sprawę, że będzie ekstremalnie ciężko. Zdziwiłem się że się tym nie przejąłem i zacząłem się wdrapywać. Już na początku musiałem na krótkich odcinkach pchać rower bo albo było tak stromo albo były takie kamienie i głazy a do tego błoto, gałęzie i czasami całe powalone drzewa, że nie było szans jechać. Po jakimś 1-2 km wjechałem na całkiem dobrą drogę leśną o nie dużym nachyleniu. Jechało się o wiele lepiej i powoli wdrapywałem się coraz wyżej. Pojawiały się również bardzo strome odcinki na tej dobrej drodze. Mimo wszystko w miarę sprawnie dojechałem do schroniska pod Biskupią Kopą. Tam krótka przerwa i ruszyłem już pieszo, pchając rower aż na sam szczyt. A ze schroniska było do pokonania jeszcze prawie 150 metrów w pionie na bardzo krótkim odcinku.
Podejście ze schroniska na szczyt było ciężkie dla pieszego bo o wjechaniu na rowerze nie było mowy. Nachylenie było tak duże, że trzeba było iść pochylonym, do tego mnóstwo kamieni i wystających skał i korzeni. No i pojawiły się już pierwsze widoki. W pewnym momencie dojrzałem to co chciałem zobaczyć, czyli Jeziora Nyskie i Otmuchowskie i Nysę. Widzialność była bardzo słaba, stąd "obiekty" te odnalazłem dopiero po chwili przypatrywania się. Na zdjęciu praktycznie ich nie widać. Po chwili dotarłem na szczyt i zrobiłem dłuższą przerwę. Na wieżę widokową nie wchodziłem bo co miałem zobaczyć to zobaczyłem chwilę wcześniej a po za tym była kolejka. Z 8 km, jakie były do pokonania z Pokrzywnej na szczyt, udało się przejechać na rowerze nieco ponad 6 km. Reszta pchanie i wchodzenie.
Po przerwie zjazd zielonym szlakiem do Czech. Też było stromo i kamieniście. Ale 95 % zjechałem na rowerze. Momentami musiałem już zejść bo były półmetrowe stopnie skalne. A do tego nie mam i roweru i umiejętności. Dojechałem do drogi asfaltowej, którą ruszyłem do Zlatych Hor. Kilka km jazdy w dół. Samo miasteczko ładne, szybko przejechałem i ruszyłem do Głuchołaz. Po drodze, jeszcze po stronie czeskiej, wstąpiłem do sklepu po pewną rzecz, której w Pl raczej dostać nie można. Przez Głuchołazy w miarę szybko przejechałem i pojechałem na Nysę. Po dotarciu do Nysy miałem jeszcze sporo czasu do pociągu więc zrobiłem małą pętlę po mieście m.in. żeby kupić bilety. Zupełnie przypadkowo na jednym z parkingów spotkałem rodzinę. Później kupiłem bilety, dzięki czemu mam już 12 biletów z 4 miast.
Wieczorem jeszcze podjechałem do babci i z Dianą zrobiłem wycieczkę.
W centrum Prudnika© montana21
Trochę się zdziwiłem jak zobaczyłem początek podjazdu najłatwiejszego szlaku na Biskupią Kopę© montana21
Jeszcze daleko do szczytu, w pionie i poziomie© montana21
Były też odcinki stosunkowo łatwe© montana21
Schronisko pod Biskupią Kopą© montana21
Tym czerwonym szlakiem dojdziemy do Świeradowa© montana21
Płaska Opolszczyzna, nad choinkami po lewej jest Jezioro Nyskie i Nysa na równi z wierzchołkami choinek w środku zdjęcia© montana21
Biskupska Kupa© montana21
Wieża widokowa© montana21
Zlate Hory© montana21
Zjazd do Zlatych Hor© montana21
Zlate Hory - centrum© montana21
Zlate Hory - urząd miasta© montana21
Ze znakiem zdjęcie musi być© montana21
PKP Nysa© montana21
Nowe bilety do kolekcji© montana21
- DST 82.36km
- Teren 15.00km
- Czas 04:58
- VAVG 16.58km/h
- Sprzęt Diamant D300
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 29 czerwca 2015
Kategoria Sudety
Góry Izerskie
W końcu udało się zrobić wycieczkę w moje ulubione miejsce i najpiękniejsze według mnie, czyli w Góry Izerskie. Dzisiaj byłem tam 3 raz swoim rowerem (wcześniej ćwiczenia terenowe) i w odróżnieniu od poprzednich wycieczek po G.I. dzisiaj ułożyłem sobie inną trasę i poznałem wiele miejsc w Izerach, w których jeszcze nie byłem. Przede wszystkim kopalnia kwarcu Stanisław i rekord wysokości n.p.m. na rowerze. A z ciekawostek to zrobiłem też zdjęcie specjalne dla Novaka91 (proszę szukać, które to zdjęcie, Panie Kulego).
Trasa: Szklarska Poręba Górna - Jakuszyce - Dolny Dukt Końskiej Jamy - Rozdroże pod Cichą Równią - kopalnia kwarcu Stanisław - Rozdroże pod Cicha Równia - Jagnięcy Jar - Rozdroże pod Kopą - Mokra Przełęcz - Polana Izerska - Droga Borowinowa - Hala Izerska - Orle - Samolot - Jakuszyce - Szklarska Poręba - Piechowice - Jelenia Góra
Wystartowałem o 10 ze stacji Szklarska Poręba Górna. Do Jakuszyc dojechałem standardową trasą, czyli ścieżką ER-2 (chyba) wzdłuż linii kolejowej Kolei Izerskiej. W Jakuszycach od razu odbiłem na nieznane tereny, czyli Dolny Dukt Końskiej Jamy (?). Tym traktem dojeżdżam do Rozdroża pod Cichą Równią skąd kieruję się na kopalnię. Cały czas jest asfalt więc podjazdy jakoś idą.
W końcu las się kończy i wyjeżdżam na "wierzchowinę", czyli na teren zamkniętej kopalni kwarcu Stanisław. Jest to najwyżej położona kopalnia w Polsce, na ok. 1050 m n.p.m. ale ja uznaję że byłem na 1030 m n.p.m. i to jest mój nowy rekord wysokościowy na rowerze. A na górze było wietrznie, w końcu można powiedzieć szczyt, dookoła tylko niżej. Wspaniałe widoki na północne "niskie" obszary i oczywiście na Karkonosze. I tutaj też zrobiłem zdjęcie specjalne.
Długo tam nie byłem, zaraz zacząłem zjazd do Rozdroża pod Cichą Równią zahaczając po drodze o mały zbiornik wodny. Po krótkiej przerwie na rozdrożu ruszam już nie asfaltową drogą w kierunku Rozdroża pod Kopą. Trasa jest bardzo ładna, co chwile odsłaniają się piękne widoki mniej więcej w kierunku Stogu Izerskiego i chyba Smreka. Jechałem przez Jagnięcy Jar, gdzie przekraczałem znany mi Jagnięcy Potok. Po dotarciu na Rozdroże pod Kopą ruszyłem w kierunku na Mokrą Przełęcz. I tutaj się skompromitowałem (jako geograf). Dobrze, że przed samym sobą i nikogo nie prowadziłem. Otóż taki byłem zakręcony, że wybrałem złą drogę i zjechałem 1,8 km w kierunku Rozdroża Izerskiego. A że był to całkiem niezły zjazd no to powrót był niezbyt przyjemny. Dalej już ruszyłem co chwile dokładnie sprawdzając trasę na jakichkolwiek skrzyżowaniach.
Przejechałem Mokrą Przełęcz, na której nic nie było i w końcu dotarłem na znaną mi drogę asfaltową lecącą na Polanę Izerską, do której dojechałem i zrobiłem tam przerwę. Po przerwie zjazd na Halę Izerską ale nie drogą asfaltową tylko drogami leśnymi, których jeszcze nie znałem. Tam też mijałem chatkę z trawiastym dachem i kolejny mały zbiornik wodny. Na Halę Izerską wjechałem Drogą Borowinową.
Hala Izerska jak zwykle wspaniała. Tam też pojawiło się już sporo turystów, choć i tak dużo ich nie było. Zaliczyłem krótki postój nad Izerą i w końcu dojechałem na słynny przełom Izery, który leży bardzo blisko drogi z Orla na Halę i samego Orla. Niestety najlepszy punkt widokowy był zajęty więc zrobiłem 1 zdjęcie i ruszyłem na Orle.
Po przerwie na Orlu ruszyłem do Jakuszyc. Ale nie standardową drogą asfaltową tylko nieco krótszą drogą szutrową. Krótszą ale dużo dużo cięższą, raz że były bardzo strome podjazdy a dwa była to droga kamienista co powodowało, że podjazdy były strasznie ciężkie. Na tej drodze jest miejsce zwane Samolotem, nie wiem czy tak się nazywa to wzniesienie, czy chodzi o widok ale taka nazwa funkcjonuje.
Z Jakuszyc do Szklarskiej Poręby Górnej pojechałem ER-2 a następnie zjazd krajową 3 do Piechowic i dalej jakąś tam wojewódzką do Jeleniej Góry. A w Jeleniej Górze prawie 14 km do dworca sobie jechałem bo tyle też trzeba jechać. Tym razem pojechałem przez "centrum" Cieplic, które bardzo ładnie się prezentuje. I właściwie tyle. Pogoda dopisała, chociaż rano groziło deszczem ale na szczęście rozeszło się po innych górach chyba.
Szklarska Poręba i Karkonosze© montana21
Kolej Izerska© montana21
Po lewej rzeka Kamienna© montana21
No to witamy© montana21
Lecimy na górę© montana21
Pierwszy cel wycieczki - kopalnia kwarcu Stanisław© montana21
Rozdroże pod Cichą Równią© montana21
W drodze do kopalni© montana21
Jest i kopalnia© montana21
Kopalnia, to już ponad 1000 m n.p.m© montana21
Garść informacji© montana21
Widoki na północ© montana21
Karkonosze też bardzo dobrze widoczne© montana21
Zameczki wg Novaka91 - zdjęcie specjalne© montana21
Mały zbiornik© montana21
Zapora zbiornika© montana21
Złotodajny Kwarc© montana21
W drodze na kolejne rozdroże© montana21
Co to za biały budynek majaczy tam w tle ?© montana21
Jedziemy dalej (cały czas pod górę)© montana21
Rozdroże pod Kopą© montana21
Pomyłkowy zjazd© montana21
Zjazd na Mokrą Przełęcz© montana21
Polana Izerska© montana21
Chatynka© montana21
Droga Borowinowa© montana21
Hala Izerska - pięknie tu© montana21
Końcówka Drogi Borowinowej na Hali Izerskiej© montana21
Tam chodziliśmy na ćwiczeniach terenowych© montana21
Jeszcze ostały się kikuty© montana21
Standardowe, najpiękniejsze miejsce© montana21
Przełom Izery, też piękny© montana21
Stare dobre Orle© montana21
Podjazd z Orla do Jakuszyc© montana21
Zwie się to "Samolot"© montana21
Wijąca się Kamienna wzdłuż DK 3© montana21
Jelenia Góra Cieplice© montana21
Jelenia Góra Cieplice© montana21
Jelenia Góra Centrum© montana21
- DST 95.90km
- Teren 34.00km
- Czas 05:20
- VAVG 17.98km/h
- Sprzęt Diamant D300
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 25 maja 2015
Kategoria Tour de Dolnośląskie, Sudety, Gminobranie
Pogórze Izerskie
Pierwsza w tym roku wycieczka gminobraniowa i od razu trudna topograficznie. Za trudna dla mnie jak na pierwszą tak długą wycieczkę w roku. Ale jakoś poszło i było bardzo fajnie. Dużo atrakcji. Trzy wspaniałe zapory wodne, Kargul i Pawlak, miasta i miasteczka oraz zapoznawczy strój bikestats - to taki skrót dzisiejszej wycieczki po Pogórzu Izerskim.
Zaliczone gminy (7): Jeżów Sudecki, Lubomierz, Gryfów Śląski, Leśna, Olszyna, Lubań - obszar wiejski, Lubań miasto.
Trasa: Jelenia Góra - Jeżów Sudecki - Wrzeszczyn (jezioro) - Barcinek - Pasiecznik - Wojciechów - Lubomierz - Radoniów - Gryfów Śl. - Złotniki - Jezioro Złotnickie - Jezioro Leśniańskie - Leśna - Bożkowice - Grodnica - Kościelnik - Lubań. Rano pociąg KD Wrocław Gówny - Jelenia Góra, po południu pociąg PR (Zielona Góra) Lubań - Węgliniec i Impuls KD Węgliniec - Wrocław Muchobór.
Rano pobudka o 4:30 i o mały włos nie zasnąłem dalej. Na szczęście przebudziłem się o 4:50 i był pośpiech. Pociąg o 6:17 więc jechałem w sporym chłodzie na dworzec główny, na szczęście w pociągu włączyli ogrzewanie. I tak pojechałem sobie Chojnikiem do Jeleniej Góry.
Przez wczorajsze dziwne święto nie mogłem zrobić zakupów na dzisiaj i jechałem bez żadnego prowiantu. Stąd w Jeleniej Górze po odwiedzeniu Rynku wizyta w lidlu na małe śniadanie i zrobienie zapasu na trasę. I ruszyłem na Jeżów Sudecki, który był pierwszą dzisiejszą zaliczona gminą. Jeszcze na początku odbiłem na zachód i za następny cel obrałem pierwszą z trzech zapór, które dzisiaj zaliczyłem. Zapora Wrzeszczyn na Jeziorze Wrzeszczyńskim ma 21 metrów wysokości i pełni funkcje tylko energetyczne. Jest to typowy górski zbiornik zaporowy tak jak i kolejne dwa o których za chwilę.
Przeszedłem po koronie zapory (bo można) i dalej ruszyłem drogą leśną, która była bardzo kamienista. Aha i było mocno pod górę co razem z kamieniami daje ciężką próbę na cienkich oponach Evado. I skoro wspomniałem o podjeździe to od razu wyjaśnię, że dzisiejsza cała (CAŁA) trasa obfitowała w brak (BRAK) wypłaszczeń, z czego sobie nie zdawałem trasy. Cały czas teren był pagórkowaty (w końcu to pogórze) i po za miastami jechało się cały czas góra - dół. A te podjazdy były bardzo różne, przeważnie dosyć łagodne ale były i takie, że pot lał się ze mnie strumieniami jak podjeżdżałem na biegu 1(przód)-2(tył). Zjazdy też były imponujące (na każdym jechałem bez pedałowania a kilka razy przekroczyłem 50 km/h). Mimo wszystko taka trasa była zbyt ciężka dla mnie jak na pierwszy raz w roku. Ale co tam było minęło i przynajmniej był to niezły trening.
Wracając do trasy dalej ruszyłem na Lubomierz, który okazał się małym i całkiem fajnym miasteczkiem, z powszechnie znanym Rynkiem oraz Muzeum Kargula i Pawlaka. Więcej nie było co tu oglądać i ruszyłem na Gryfów Śląski. A to już miasto większe od Lubomierza ale nie spodobało się dla mnie, no może poza imponującą wieżą ratuszową.
Po wyjechaniu z Gryfowa Śl. czekał mnie bardzo ciekawy (ze względu na zainteresowania) etap wycieczki, czyli Jeziora Złotnickie i Leśniańskie z fenomenalnymi zaporami wodnymi. Pierwsze w kolejności było Jezioro Złotnickie z dużo wyższą zaporą niż Wrzeszczyn ale nie najwyższą dzisiaj (emocje rosły więc do końca). Do zapory prowadziła pusta droga asfaltowa z dwoma mini tunelami w skałach (na zdjęciach poniżej). Sama zapora o nazwie Złotniki ma 36 metrów wysokości i jest czwartą co do wysokości zaporą wodną w Sudetach. Jezioro Złotnickie natomiast pełni głównie rolę przeciwpowodziową oraz energetyczną i jest nieco większe od J. Wrzeszczyńskiego. Ciekawie prezentował się również przelew powodziowy (widoczny na jednym ze zdjęć).
Dalej ruszyłem na Jezioro Leśniańskie po drodze zatrzymując się w pobliżu słynnego Zamku Czocha. Nie było czasu na wejście do środka ale zdjęcia są. Natomiast chwilę później dojechałem na najwyższą dzisiaj i drugą co do wysokości zaporę w Sudetach, czyli zaporę Leśna. Ma ona 45 metrów wysokości (metr wyższa od zapory Lubachów). Pełni podobne funkcje co Jezioro Złotnickie i tamtejsza zapora. Sam widok z zapory w dół jest już naprawdę niezły. Na jednym ze zdjęć nad zaporą widać dwa budynki. Ten położony wyżej to hotel, z którego muszą być wspaniałe widoki na zaporę, jezioro oraz dolinę Kwisy poniżej zapory. Bo te dwa zbiorniki są utworzone na rzece Kwisa a zapora Wrzeszczyn na rzece Bóbr.
Jechałem dalej walcząc z kolejnymi podjazdami i delektując się zjazdami. Praktycznie cały czas miałem piękny widok na Karkonosze i Góry Izerskie co tylko zwiększało atrakcyjność wycieczki. Zaliczyłem miasto Leśna, gminę Olszyna ( w planach było też miasto Olszyna ale ze względu na ciężką trasę i zbliżające się opady zmieniłem trasę) i w końcu dojechałem do Lubania. Pierwotnie miałem jechać dalej do Węglińca i tam skończyć, ale w Lubaniu nagle zerwał się silny wiatr i zaczęło kropić. Decyzja - dworzec PKP w Lubaniu. Okazało się, że mam pociąg za 20 minut, który jedzie przez Węgliniec do Zielonej Góry, dzięki czemu zdążyłem przesiąść się w Węglińcu do Impulsa KD, którym miałem wracać. Dobrze zrobiłem bo w Węglińcu i okolicach od godziny padało.
Na koniec jako ciekawostkę dodam, że wsiadając w Węglińcu do Impulsa, dzięki temu że miałem założony strój bikestats, rozpoznał mnie inny rowerzysta z bikestats - n1cram, którego pozdrawiam. Pierwszy raz jadąc w stroju bikestats ktoś inny rozpoznał mnie przez to, może nie mnie konkretnie tylko tę stronę.
Zapora Wrzeszczyn© montana21
Jezioro Wrzeszczyńskie© montana21
Poniżej zapory na J.Wrzeszczyńskim© montana21
Zapora Wrzeszczyn wraz z elektrownią© montana21
Powszechnie znany rynek w Lubomierzu© montana21
Muzeum Kargula i Pawlaka© montana21
Rynek w Lubomierzu© montana21
Ktoś był w tym Lubomierzu© montana21
Kolejne nazwiska© montana21
I jeszcze kilka© montana21
Rynek z mega wieżą w Gryfowie Śląskim© montana21
Rynek w Złotnikach (kiedyś miasto Złotniki Lubańskie)© montana21
W drodze na Zaporę Złotniki© montana21
Kolejny tunel przed zaporą© montana21
Jezioro Złotnickie, po lewej zapora, na dole zdjęcia przelew powodziowy© montana21
Zapora Złotniki w całej okazałości© montana21
Poniżej zapory© montana21
Słynny Zamek Czocha© montana21
Brama Czocha© montana21
Jezioro Leśniańskie© montana21
Zapora Leśna© montana21
Daleko w dole© montana21
Leśna - rynek© montana21
W centrum Lubania© montana21
Rynek w Lubaniu© montana21
- DST 86.06km
- Teren 2.00km
- Czas 04:20
- VAVG 19.86km/h
- Sprzęt Kross Evado 4.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 października 2014
Kategoria Sudety, Tour de Dolnośląskie
Góry Izerskie po raz kolejny !
Na zakończenie wakacji wybraliśmy się z Novakiem91 w Góry Izerskie, czyli tam gdzie wycieczka po prostu nie może się nie udać. I jak zwykle w tym miejscu było fajnie, były "zamki" na szczytach Karkonoszy i ciekawa podróż pociągami. Gminy żadnej nie zaliczyłem ale już wystarczająco dużo gmin w tym roku pozaliczałem.
Trasa prawie jak przy poprzedniej wycieczce rowerowej po Izerach: Szklarska Poręba - Jakuszyce - Harrachov - Orle - Jagnięcy Potok - Polana Izerska - Świeradów-Zdrój - Zakręt Śmierci - Szklarska Poręba - Piechowice
Wycieczka udana bo po Izerach zawsze jeździ się rowerem bardzo przyjemnie. Mimo, że pogoda nie dopisała, choć praktycznie cała trasa aż do powrotu do Szklarskiej Poręby udała się bez deszczu. Było praktycznie cały czas zachmurzenie, słaba widzialność i prawie bez wiatru. Dopiero jak zaczęliśmy zjeżdżać do Jeleniej Góry (bo taki był plan), zaczęło padać. Po wielu postojach i chowaniu się przed deszczem, ostatecznie dojechaliśmy tylko do Piechowic. Później sprawdziłem na radarze, że była to mała chmura, która objęła swoim zasięgiem tylko Szklarską Porębę Dolną, Piechowice i kawałek Jeleniej Góry, czyli pech. Ale patrząc na całość wycieczki to i tak udało nam się.
Na zjeździe do Harrachova zbliżyłem się do maxa prędkości osiągając 64,2 km/h ale był już wtedy bardzo duży opór powietrza. Podjazdów znowu wyszło sporo ponad 1000 metrów ale tym razem wzięte z wszystkie na rowerze i z większą prędkością niż ostatnio.
W Jakuszycach© montana21
Harrachov - mniejsze skocznie© montana21
W Harrachovie© montana21
Rzeczka pod skoczniami© montana21
Harrachov - centrum© montana21
Orle najlepsze !© montana21
Zachmurzone Izery© montana21
Cudowne trasy na rower© montana21
Hala Izerska© montana21
Pomiary na "Jagnięcym Potoku"© montana21
Jak Izery to Izera© montana21
Jesień w Izerach© montana21
Świeradów-Zdrój, ul. Zdrojowa© montana21
Tuż przed opadami w Szklarskiej Porębie© montana21
- DST 84.17km
- Teren 12.00km
- Czas 04:20
- VAVG 19.42km/h
- Sprzęt Kross Evado 4.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 lipca 2014
Kategoria Sudety, Tour de Dolnośląskie, Gminobranie
Góry Sowie i Jezioro Lubachowskie
Eksploracja Gór Sowich rozpoczęta. Mimo niepewnych prognoz pogody jednak wybrałem się na tę wycieczkę. Było ciekawie, mucha w gardle, rekord prędkości, Jezioro Lubachowskie, dolnośląskie miasta i miasteczka a na koniec jazda w tunelu za traktorem na DK 39.
Czwarta setka w tym roku. Sudety po raz trzeci w tym roku, chociaż tylko na początku wycieczki ale były i G. Wałbrzyskie i przede wszystkim Sowie. Jest to również najdłuższa jak na razie wycieczka w tym roku.
Zaliczone gminy (8): Walim, Świdnica - obszar wiejski, Świdnica - miasto, Dzierżoniów - obszar wiejski, Łagiewniki, Kondratowice, Strzelin, Wiązów.
Trasa: Wałbrzych - Dziećmorowice - Zagórze Śląskie - Lubachów - Bystrzyca Górna i Dolna - Świdnica - Boleścin - Jaźwina - Łagiewniki - Strzelin - Wiązów - Brzeg - Kościerzyce. Rano na pociąg do Brzegu.
Rano było chłodno, więc ubrałem dodatkowo koszulkę termo i dobrze zrobiłem, oj dobrze. Pociągiem do Wrocławia a następnie już dobrze znanym Chojnikiem do stacji Wałbrzych Miasto. Stąd ruszam od razu, nie ma na co czekać. W Wałbrzychu jak to wtym mieście pojawiły się drobne podjazdy, więc taka rozgrzewka przed Sowimi. Wyjeżdżam z Wałbrzycha, pojawił się nawet jakiś zjazd po czym skręcam na zbiornik, czyli główny cel wycieczki.
I zostałem totalnie zaskoczony nagłością i trudnością podjazdu, który pojawił się nie wiadomo skąd. Było ciężko, nawet bardzo ciężko ale jakoś się wdrapałem no i liczyłem na równie stromy zjazd. Taki też był ale asfalt był tak dziurawy, że na moich delikatnych oponkach wolałem nie szaleć. Jednak po chwili się trochę polepszyło a i droga była w miarę prosta w zasięgu wzroku więc puściłem hamulce i przycisnąłem osiągając 65,5 km/h czyli pobiłem rekord prędkości Syberiana. Gdyby droga była prostsza i bez dziur osiągnąłbym znacznie więcej bo rower ma potencjał w tej kwestii.
Mijam Zagórze Śląskie i zaczynam objazd Jeziora Lubachowskiego od wschodu. Mimo, że jeszcze nie było słońca to i tak piękność tego miejsca była duża, to pierwszy zbiornik zaporowy typowo górski, który zobaczyłem na żywo. A na deser zapora. Druga co do wysokości zapora w Sudetach (po Pilchowickiej i razem z Leśną) ma 45 m. Wrażenie robi duże, szkoda tylko, że nie było jakiegoś imponującego zrzutu wody z tych "otworów", woda jedynie sączyła się z jednego na dole.
Trzeba jechać dalej. Jadę sobie bardzo spokojnie, kondycji za bardzo nie mam więc nie ma co szaleć. Mijam kolejne wioski i dojeżdżam do Świdnicy. Przejeżdżam rynek, chwilę się kręcę żeby znaleźć Kościół Pokoju, który jest na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Jednak nie wchodzę do środka (może następnym razem) więc dużo tracę. Ze Świdnicy jadę wioskami do Łagiewnik, a dalej już DK 39 do Strzelina, Wiązowa i Brzegu. Jakość tej krajówki jest marna ale za to i ruchu nie ma tam dużego więc idzie nią jechać. Po drodze teren jest cały czas lekko pofalowany. Tuż za A4 wyprzedza mnie traktor z naczepą drzewa. Po 20 sekundach stwierdzam, że można pojechać przecież w tunelu i dogoniłem dziada. Jechał jakieś 31-32 km/h, dodatkowo miałem wiatr tylno - boczny i kolejne 6 km było cudowne. Niestety traktor zjechał i dalej już jedynie z wiatrem sobie jechałem szerokimi poboczami DK 39 (które się zaczynają koło A4 i ciągną się do Brzegu). Przez Brzeg przelatuje i do domu.
Zapora Lubachów© montana21
Góry Wałbrzyskie© montana21
Bystrzyca© montana21
Na szczycie gdzieś tam jest zamek Grodno© montana21
Jezioro Lubachowskie© montana21
Jezioro Lubachowskie przy zaporze© montana21
Nad J. Lubachowskim© montana21
Na zaporze zbiornika© montana21
Góry Sowie !© montana21
Druga co do wysokości zapora wodna w Sudetach - 45 m© montana21
Bystrzyca Górna© montana21
Świdnickie ddr-y© montana21
Świdnica - rynek© montana21
Kościół Pokoju - Świdnica© montana21
Sudety Środkowe© montana21
Radunia (po prawej) i Ślęża© montana21
Strzelińskie kopalnie i kamieniołomy© montana21
Strzelin - centrum© montana21
Strzelin - chyba rynek© montana21
Rynek - Wiązów© montana21
Kolorowy rynek w Wiązowie© montana21
W tunelu za traktorem© montana21
- DST 126.06km
- Teren 1.00km
- Czas 05:40
- VAVG 22.25km/h
- Sprzęt Kross Evado 4.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 maja 2014
Kategoria Tour de Dolnośląskie, Sudety, Gminobranie
Góry Izerskie !
Nareszcie doczekałem się wyjazdu w Góry Izerskie z własnym rowerem. Moim zdaniem najlepsze i najładniejsze góry w pl zarówno dla turystyki pieszej no i przede wszystkim rowerowej. Wszystko to dzięki temu, że jest bardzo dobre połączenie kolejowe ze Szklarską Porębą więc trzeba było to wykorzystać i mam nadzieję, że jeszcze wiele razy tam pojadę bo to miejsce ma coś w sobie.
Trasa: Szklarska Poręba - Jakuszyce - Harrachov - Orle - Hala Izerska - Polana Izerska - Świeradów-Zdój - Zakręt Śmierci - Szklarska Poręba - Piechowice - Jelenia Góra (pociągiem z Wrocławia do Szklarskiej Poręby Górnej i powrót z Jeleniej Góry do Wrocławia)
Zaliczone gminy (5) : Mirsk, Świeradów-Zdój, Stara Kamienica, Piechowice, Jelenia Góra
Sudety po raz drugi w tym roku; druga setka w tym roku.
Była to wycieczką z rekordową sumą podjazdów jak dla mnie. Do tej pory podczas wycieczek suma podjazdów oscylowała ok. 200-300 metrów. Według kilku stron obliczających takie statystyki ta trasa miała ok. 1100-1200 m podjazdów więc był to dla mnie duży skok, który zniosłem całkiem dobrze.
Wszystko zaczęło się od nieco ponad 3-godzinnej podróży pociągiem do Szklarskiej Poręby Górnej, a na wycieczkę wybrałem się z koleżanką, która jechało moim Diamantem a ja jechałem Evado (sprawdził się dobrze w górach). Po dotarciu do Szklarki ruszyliśmy od razu w kierunku Jakuszyc ale nie krajową trójką tylko równoległą drogą pieszo-rowerową, która biegnie równolegle do krajówki oraz wzdłuż ciekawej linii kolejowej do Harrachova. Droga była w większości asfaltowa, ale były też odcinki szutrowe bardzo dobrej jakości. Pierwszy dość poważny podjazd tego dnia.
W Jakuszycach nie zatrzymujemy się (zorientowałem się że mam mało baterii w telefonie, stąd musiałem oszczędzać na robieniu zdjęć) tylko zaczynamy zjazd do Harrachova. Zjazd był bardzo fajny bo bo droga prosta bez większych zakrętów ale nie było co szaleć i przy 45 km/h osiąganych szybko bez pedałowania staraliśmy się utrzymywać tę prędkość. W Harrachovie zdjęcie skoczni z miasta i ruszamy już w prawdziwe góry, czyli na Stację Turystyczną Orle, gdzie nocowałem podczas pierwszego pobytu w G. Izerskich w ramach ćwiczeń terenowych z meteorologii. Zaczął się podjazd, w pewnym momencie był bardzo stromy, wąski i kamienisty. Trzeba było podejść. Dalej już było łagodniej chociaż nadal kamieniście ale jakoś dotarliśmy do asfaltówki, którą w kilka minut dojechaliśmy do Orla. Tam dłuższa przerwa.
Dalej ruszamy bardzo dobrą drogą szutrową na Halę Izerską odwiedzić zlokalizowaną tam klatkę meteorologiczną, w której prowadziliśmy pomiary 3 lata temu. Klatka stoi ale nowa i zamknięta na klucz, więc musieli nową zamontować bo tamta była w opłakanym stanie. Krótki spacer nad Izerę i jedziemy dalej. Zaczyna się podjazd na Polanę Izerską (szuter zamienia się w asfalt), gdzie osiągamy najwyższy punkt podczas wycieczki - 965 m n.p.m. Za Polaną Izerską jest stromy zjazd do Świeradowa, hamulce praktycznie cały czas pracowały (dobrze że to był zjazd ;d), zdjęć nie robiłem bo żal było przerywać jazdę. Raz tylko się zatrzymaliśmy gdzie była przerwa od drzew i ukazał się wspaniały widok na Świeradów-Zdrój.
W Świeradowie postój w sklepie i ruszamy drogą wojewódzką 358 do Szklarskiej Poręby. Pierwsza połowa to podjazd. Po drodze spotykamy najmniejszy zbiornik retencyjny jaki widziałem. W połowie drogi mijamy Rozdroże Izerskie. Dalej droga jest w miarę płaska. Dojeżdżamy do Zakrętu Śmierci, z którego rozciągają się wspaniałe widoki na Szklarską Porębę i prawie całe Karkonosze. Szkoda, że tego dnia była bardzo słaba widzialność. Zjeżdżamy do Szklarki, gdzie osiągam 47 km/h (max tej wycieczki) ale z zaciśniętym do połowy hamulcem ;d;d. W mieście postanawiamy, że zjeżdżamy dalej. Przez kilka kolejnych kilometrów jedziemy krajową trójką ani razu nie pedałując. Zjeżdżamy na drogę wojewódzką 366 w Piechowicach i tak sobie dojeżdżamy do Jeleniej Góry. Przez samo miasto jedziemy ponad 15 km żeby dostać się na dworzec główny. Czekamy na pociąg i zaczyna padać deszcz. Przez cały powrót pociągiem leje. We Wrocławiu sucho ;d. Później się okazało że jakieś 2-3 godziny jak wyjechaliśmy ze Świeradowa, to przeszła tam potężna nawałnica z gradem, zatapiając ulice po której jechaliśmy. Nieźle.
Wycieczka była super, najlepsza jaką odbyłem na rowerze. Pogoda dopisała mimo że było gorąco i dość wietrznie. Ale generalnie było bardzo fajnie.
Jeszcze w pociągu© montana21
Śnieżka z pociągu, słaba widzialność© montana21
Dalsza część Karkonoszy z pociągu© montana21
Szklarska Poręba rano - zaczynamy !© montana21
Linia kolejowa ze Szklarskiej Poręby do Harrachova© montana21
W drodze do Jakuszyc© montana21
Momentami był asfalt© montana21
A czasami była fajna droga szutrowa© montana21
Do Jakuszyc wzdłuż linii kolejowej© montana21
Jakuszyce - sponsorzy (patronaci) Biegu Piastów© montana21
Harrachov - skocznie© montana21
Harrachov - miasto© montana21
Harrachov - w mieście© montana21
Podjazd w Harrachovie© montana21
Bardzo stromy odcinek po stronie czeskiej© montana21
W drodze do Orla - już po stornie polskiej© montana21
Krogulec - widok z Orla© montana21
Stacja Turystyczna Orle© montana21
Kwatera Główna na Orlu© montana21
Orle - 825 m n.p.m© montana21
Orle - Jagnięcy Potok© montana21
Jeden z najwspanialszych widoków w G. Izerskich (na żywo lepiej)© montana21
Przed nami Hala Izerska© montana21
Klatka meteorologiczna na Hali Izerskiej© montana21
Izera, Hala Izerska© montana21
W tych choinkach swego czasu chował się pewien pan doktor© montana21
Hala Izerska© montana21
Słynna Chatka Górzystów© montana21
Jagnięcy Potok© montana21
Stamtąd przyjechaliśmy© montana21
Podjazd na Polanę Izerską© montana21
Polana Izerska - 965 m n.p.m© montana21
Świeradów-Zdrój© montana21
W Świeradowie© montana21
Świeradów - Szklarska Poręba© montana21
Rzeka Kwisa© montana21
Mini zbiornik retencyjny na Kwisie© montana21
Szklarska Poręba z Zakrętu Śmierci© montana21
Zakręt Śmierci© montana21
Szklarska Poręba po południu© montana21
Z pociągu, było deszczowo© montana21
- DST 100.10km
- Teren 12.00km
- Czas 06:32
- VAVG 15.32km/h
- Sprzęt Kross Evado 4.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 kwietnia 2014
Kategoria Tour de Opolskie, Sudety, Gminobranie
Góry Opawskie
W końcu pierwsza wycieczka gminobraniowa i krajoznawcza w tym roku. Już od jakiegoś czasu planowałem tę trasę a że prognozy pogody były pozytywne, postanowiłem ją odbyć. Generalnie głównym celem były Góry Opawskie i miejscowości Pokrzywna i Jarnołtówek, które znałem tylko z opowieści i chciałem zobaczyć czy rzeczywiście są takie fajne. Rower najbardziej do tego się nadawał.Obie miejscowości można uznać za największe miejscowości turystyczno-górskie w woj. opolskim. I nie zawiodłem się. Są bardzo fajne.
Zaliczone gminy (5) : Prudnik, Lubrza, Głuchołazy, Pakosławice, Skoroszyce.
Trasa: Prudnik - Lubrza - Prudnik - Łąka Prudnicka - Moszczanka - POKRZYWNA - JARNOŁTÓWEK - Konradów - Głuchołazy - Nowy Świętów - Przełęk - Nysa - Strobice - Pakosławice - Skoroszyce - Stary Grodków - Grodków (tylko obwodnica) - Kolnica - Łukowice Brzeskie - Brzeg - Kościerzyce. Rano do Brzegu na pociąg.
Rano przywitała mnie gęsta mgła, której towarzyszyła wyjątkowa wysoka wilgotność przekraczająca 90%. Oczywiście i tak ruszyłem do Brzegu na pociąg. W szynobusie na szczęście było przyjemnie ciepło i było mało ludzi. Jechało się bardzo dobrze. Po półtorej godziny wysiadłem w Prudniku i rozpocząłem wycieczkę.
Przywitał mnie w Prudniku nieciekawy dworzec, który trochę może straszyć swoim wyglądem. Ruszyłem najpierw do Lubrzy, żeby jak najszybciej zaliczyć tę gminę i wrócić na właściwą trasę. Sama Lubrza to zwykła wiocha, nic ciekawego tam nie ma. Po powrocie do Prudnika objechałem ścisłe centrum z rynkiem na czele, zrobiłem kilka zdjęć i ruszyłem dalej, jakoś to miasto nie porywa.
Przy wyjeździe z Prudnika pierwszy raz przekraczam Złoty Potok czyli rzekę płynącą m.in. przez Pokrzywnę i Jarnołtówek. Mała rzeka a w 97 roku dokonało wielkich zniszczeń w obu miejscowościach, głównie w ośrodkach wypoczynkowych wypełnionych wtedy bo przecież był to lipiec. Na samej rzece jest mnóstwo różnej wielkości progów a w samym Jarnołtówku jest zapora o wysokości 15 metrów. Niestety nie wiedziałem o niej podczas wycieczki stąd jej nie zobaczyłem (jest pretekst do pojechania tam jeszcze raz).
W końcu dotarłem do Pokrzywnej a chwilę później Jarnołtówka. Bardzo mi się spodobały obie miejscowości, chociaż Pokrzywną trochę tak ominąłem z boku i wydaje mi się że sporej części nie zobaczyłem (kolejny pretekst do odwiedzenia tego miejsca ponownie). Typowe górskie miejscowości turystyczne. W Pokrzywnej na planie Parku Krajobrazowego Góry Opawskie znalazłem jakąś dawną skocznię narciarską zlokalizowaną na szlaku na Biskupią Kopę 700 metrów od miejsca gdzie stałem, więc podjechałem. Podjazd nie był stromy a i kamieni nie było dużo więc evado dał radę. Do skoczni dojechałem ale jak to napisali na tablicy: las ją skrzętnie ukrywa, więc nie wiem czy to co zobaczyłem to była skocznia czy nie stąd nie dawałem tu zdjęć. Ale za to zjazd tym szlakiem był fenomenalny, jak już zjeżdżałem powyżej 30 km/h bo tej ścieżynce z kamolami to adrenalina rosła. Przydałby się tam jednak jakiś dobry mtb.
Z Jarnołtówka ruszyłem przez Konradów do Głuchołaz. Na początek mocny podjazd a za nim wiedziałem że będzie niezły zjazd. Na górze widoki wspaniałe zarówno na część niżową jak i Góry Opawskie z Jarnołtówkiem. Przydałby się jakiś dobry aparat wtedy. No i szykuje się do zjazdu, który okazał się wyjątkowo stromy. Po pierwszych metrach wjeżdżam w ścianę wiatru, próby bicia rekordu prędkości niemożliwe zatem. Wcześniej też trochę wiało w twarz szczególnie za Prudnikiem ale to było prawdziwe uderzenie wiatru. Mimo to bez pedałowania rozpędziłem się do 45 i wjechałem do Konradowa. Przez Konradów szybko przeleciałem bo było cały czas lekko z górki. Osiągnąłem nieco ponad 55 km/h czyli do rekordu sporo zabrakło, było już zbyt płasko.
W Głuchołazach chwilę się pokręciłem wzdłuż Białej Głuchołaskiej najpierw a później w okolicach rynku i ruszyłem do Nysy. I tu miłe zaskoczenie - wiatr mocno mi dmuchał w plecy stąd jechałem do Nysy średnio 28-30 km/h. W Nysie nic ciekawego nie planowałem więc raczej szybko przejechałem to miasto i ruszyłem już na Grodków. Najpierw dość ciężki podjazd a później przebijałem się krajową 46, które nie jest zbyt szeroka. Poszło w miarę sprawnie i zjechałem na wojewódzką 401 - opolską autostradę.
Droga wojewódzka 401 niemal na całej długości ma nową nawierzchnię, szerokie pasy i bardzo szerokie pobocza. Wiele krajówek jest znacznie gorszej jakości od tej drogi. Rowerem jedzie się tam fenomenalnie, zwłaszcza jak się jedzie jeszcze z wiatrem. Leciałem więc sobie ok. 30 km/h praktycznie bez żadnych postojów. Grodków ominąłem szerokim łukiem czyli jego obwodnicą. Dojechałem do krajowej 39 i nagle straciłem siły, krótka przerwa na jedzenie i picie i od razu lepiej. Dalej już 39 do Brzegu i do domu.
Postanowiłem ubrać cały strój bikestats i spodenki okazały się dobre. Dobrze się jechało długą trasę, ale to był mój pierwszy raz z wkładką i myślę że muszę się do niej przyzwyczaić ale i tak było bardzo dobrze.
Zaczęło się nieciekawie© montana21
Lubrza - zaliczona gmina© montana21
Krajowa 40 w okolicach Prudnika, w tle Biskupia Kopa© montana21
Prudnik - centrum© montana21
Prudnik - ratusz© montana21
Prudnik - rynek© montana21
Pierwsze spotkanie ze Złotym Potokiem© montana21
Złoty Potok© montana21
Biskupia Kopa coraz bliżej© montana21
Wiadukt kolejowy przed Pokrzywną© montana21
Skalne niespodzianki - Pokrzywna© montana21
Pokrzywna© montana21
Pokrzywna - Jarnołtówek© montana21
Park Krajobrazowy "Góry Opawskie" zaliczony© montana21
Może na Biskupią wjechać?© montana21
Kawałek podjechałem© montana21
Zjazd był fenomenalny© montana21
Jarnołtówek© montana21
Jarnołtówek - ośrodek rehabilitacji i leczenia dzieci ?© montana21
Jarnołtówek - centrum© montana21
Biskupia Kopa© montana21
Między drzewami chałupy Jarnołtówka© montana21
Rzepaki muszą być ... zwłaszcza takie żółte© montana21
Głuchołazy© montana21
Głuchołazy ponownie© montana21
Biała Głuchołaska© montana21
Zakole Białej Głuchołaskiej© montana21
Ciekawy most na Białej Głuchołaskiej© montana21
Rynek w Głuchołazach© montana21
Głuchołazy - rynek© montana21
Żegnamy Góry Opawskie© montana21
Nysa - wjazd do centrum© montana21
Nysa Kłodzka w Nysie też w przebudowie© montana21
Ostatni rzut okiem na Góry Opawskie© montana21
Opolska autostrada© montana21
Krajowa 39 przed Brzegiem© montana21
- DST 123.10km
- Teren 3.00km
- Czas 05:06
- VAVG 24.14km/h
- Sprzęt Kross Evado 4.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Tour de Dolnośląskie - etap 1 - "Wałbrzych 2"
Pierwsza wycieczka z cyklu Tour de Dolnośląskie i na razie chyba ostatnia.
Rano na dworzec główny i pojechaliśmy z kolegą Novak91 do Wałbrzycha. Wysiadamy na stacji Wałbrzych Miasto o 8 rano i rozpoczynamy naszą wycieczkę. Najpierw pokręciliśmy się chwilę po Wałbrzychu a później obraliśmy kierunek na Świebodzice, do których zjeżdżaliśmy Sudeckim Uskokiem Brzeżnym. Pobiłem tam swój rekord prędkości, który dotychczas wynosił 51,3 km/h (Giant) a obecny to 61,6 km/h (Kross). Zaliczając kolejne gminy jechaliśmy w kierunku Wrocławia.
Zaliczone gminy to: Wałbrzych, Świebodzice, Strzegom, Jaworzyna Śląska, Żarów, Marcinowice oraz Mietków.
Przebieg trasy: Wałbrzych-Świebodzice-Jaworzyna Śl.-Żarów-Mrowiny-Klecin-Domanice-Mietków-Kąty Wrocł.-Wrocław
Czemu napisałem, że to była chyba ostatnia w najbliższym czasie wycieczka z cyklu TdD? Niestety pod koniec wycieczki zacząłem czuć dyskomfort w lewym kolanie. Po przybyciu do domu i chwili odpoczynku kolano rozbolało na dobre i nie wygląda to za ciekawie. Nie wiem czy jest to wynikiem wczorajszej setki i dzisiejszej kolejnej (może jeszcze nie ta kondycja?) czy może to coś innego.
Kilka zdjęć z dzisiejszej wycieczki:
Rano na dworzec główny i pojechaliśmy z kolegą Novak91 do Wałbrzycha. Wysiadamy na stacji Wałbrzych Miasto o 8 rano i rozpoczynamy naszą wycieczkę. Najpierw pokręciliśmy się chwilę po Wałbrzychu a później obraliśmy kierunek na Świebodzice, do których zjeżdżaliśmy Sudeckim Uskokiem Brzeżnym. Pobiłem tam swój rekord prędkości, który dotychczas wynosił 51,3 km/h (Giant) a obecny to 61,6 km/h (Kross). Zaliczając kolejne gminy jechaliśmy w kierunku Wrocławia.
Zaliczone gminy to: Wałbrzych, Świebodzice, Strzegom, Jaworzyna Śląska, Żarów, Marcinowice oraz Mietków.
Przebieg trasy: Wałbrzych-Świebodzice-Jaworzyna Śl.-Żarów-Mrowiny-Klecin-Domanice-Mietków-Kąty Wrocł.-Wrocław
Czemu napisałem, że to była chyba ostatnia w najbliższym czasie wycieczka z cyklu TdD? Niestety pod koniec wycieczki zacząłem czuć dyskomfort w lewym kolanie. Po przybyciu do domu i chwili odpoczynku kolano rozbolało na dobre i nie wygląda to za ciekawie. Nie wiem czy jest to wynikiem wczorajszej setki i dzisiejszej kolejnej (może jeszcze nie ta kondycja?) czy może to coś innego.
Kilka zdjęć z dzisiejszej wycieczki:
Wałbrzych Miasto PKP - startujemy© montana21
Ratusz w Wałbrzychu© montana21
Rynek - Wałbrzych© montana21
Kolegiata Najświętszej Maryi Panny Bolesnej i św. Aniołów Stróżów w Wałbrzychu© montana21
Wylotówka z Wałbrzycha© montana21
Zamek Książ© montana21
Świebodzice - ratusz w rynku© montana21
Mrowiny - pałac czy zamek?© montana21
Najcięższy odcinek wycieczki© montana21
Masyw Ślęży© montana21
OSO Ptaków - Zbiornik Mietków© montana21
Zbiornik Mietkowski© montana21
Zbiornik Mietkowski© montana21
Zapora zbiornika Mietkowskiego© montana21
Śluza i elektrownia na zaporze© montana21
Ratusz - Kąty Wrocławskie© montana21
Wrocław, czyli SKy Tower© montana21
- DST 116.76km
- Teren 2.00km
- Czas 05:20
- VAVG 21.89km/h
- Sprzęt Kross Trans Syberian
- Aktywność Jazda na rowerze