Informacje

  • Wszystkie kilometry: 51277.64 km
  • Km w terenie: 5753.37 km (11.22%)
  • Czas na rowerze: 100d 14h 38m
  • Prędkość średnia: 20.55 km/h
  • Więcej informacji.

>Moja strona<



Staty - obecny rok

button stats bikestats.pl

Poprzednie lata

2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Zaliczone gminy



Najdłuższe wycieczki

1.Konurbacja Górnośląska (16.09.2014).

2.Kaskada Nysy Kłodzkiej (25.08.2014).

3.Częstochowa (22.05.2018).


Flag Counter

Moje rowery


Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy montana21.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2015

Dystans całkowity:583.95 km (w terenie 68.24 km; 11.69%)
Czas w ruchu:31:45
Średnia prędkość:18.39 km/h
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:25.39 km i 1h 22m
Więcej statystyk
Niedziela, 31 maja 2015

Z Dianą




Wycieczka z Dianą około południa.

jel - otm - sud - kar - jel


Diana nad wodą © montana21
  • DST 5.21km
  • Teren 5.21km
  • Czas 00:36
  • VAVG 8.68km/h
  • Sprzęt Diamant D300
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 maja 2015

Babi Loch






Wieczorna leniwa wycieczka na Babi Loch, głównie w celach testowych. Dzisiaj między robotą jedną a drugą postanowiłem wyczyścić napęd w Diamancie. Tak więc trzeba było sprawdzić jak się jeździ po czyszczeniu i nasmarowaniu. Dodatkowo dopompowałem koła. 

Pojechałem na Babi Loch, który objechałem dookoła. Kręciło się sporo ludzi z psami, którymi za bardzo się nie interesowali, normalka. Na wiosce tak samo było. Pełno śmierdzących motorów się kręciło i tylko zatruwało mi powietrze. A na deser minęły mnie na centymetry dwa ścigające się auta (na łuku) z prędkością ok. 100 km/h. Nie ma to jak miły i spokojny wyjazd rowerem. Ale jak to mawia pewna osoba: ŚMIERĆ FRAJEROM !!! 


Nawet czysta ta woda w Babim Lochu © montana21

Starorzecza Odry w jej dolinie © montana21

Tak ciemno to nie było, Babi Loch © montana21

  • DST 12.97km
  • Teren 2.50km
  • Czas 00:42
  • VAVG 18.53km/h
  • Sprzęt Diamant D300
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 29 maja 2015

Okolica i z Dianą






Późnym popołudniem, po koszeniu trawy, wybrałem się do Lubszy obczaić leśne drogi w Stobrawskim Parku Krajobrazowym na północny zachód od Lubszy bo jeszcze nigdy tam nie jeździłem. Ze względu na brak czasu wjechałem tylko do lasu i stwierdziłem, że przynajmniej na początku drogi są bardzo dobre. Wg mapy tymi drogami można dojechać m.in. do Borucic i Rogalic. Trzeba będzie sprawdzić. 

Po powrocie wziąłem Dianę na wycieczkę. Mimo późnej pory, bo było już przed 20, sporo ludzi pałętało się po wale i niestety miejscówce nad wodą gdzie chciałem z Dianą podejść. Tymczasem trawska coraz wyższe na wale i niektórych polniakach. Na wale już są wyższe od samej Diany.

Kościerzyce - Złotówka - Piastowic - Lubsza - las - Lubsza - Piastowice - Złotówka - Kościerzyce
jel - otm - kar - sow - ize - jel


Wieczorowo © montana21

Diana w trawie © montana21

Leśne drogi koło Lubszy © montana21
  • DST 22.63km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 16.36km/h
  • Sprzęt Diamant D300
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 maja 2015

Z Dianą i okolica






Wieczorem wybrałem się z Dianą na wycieczkę (ok. 5 km) a po powrocie, przy zachodzie słońca, pojechałem na Florydę i kawałek za wioskę zobaczyć czy widać Ślężę (bo komin Elektrowni Opole było widać bardzo dobrze). Ślężę widać było ale bardzo słabo, chyba był również drobny zarys Gór Sowich. Po całym dniu pochmurnej pogody i chłodnej, wieczorem zrobiłem się całkiem fajnie i trochę cieplej. 

jel - otm - biał - kar - jel


W tle chałupy kościerzyckie © montana21
  • DST 11.07km
  • Teren 7.50km
  • Czas 00:50
  • VAVG 13.28km/h
  • Sprzęt Diamant D300
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 maja 2015

UWr i powrót






Wczoraj zrobiłem jedynie 3 km stąd wpisu nie było a pojechałem 2 razy do sklepu, musiałem w końcu zacząć się uczyć na dzisiejszy egzamin. 

A dzisiaj trochę tego jeżdżenia było, rano na UWr na pierwszy z dwóch egzaminów w ostatniej sesji. Po egzaminie "przysłowiowe" piwo, czyli coca-cola w moim przypadku, z grupą ostatni raz w pełnym składzie (chociaż i tak pełny nie był). Później szybki powrót przez Mikołajów gdzie kupiłem bilet na powrót do domu. Po obiedzie na główny skąd pociągiem do Brzegu i dalej już rowerem do domu. Postanowiłem tym razem pojechać do domu Diamantem. 

W Kościerzycach wieczorem krótka wycieczka z Dianą a po wycieczce pojeździłem chwilę po wiosce, do babci i na Florydę.


Po lewej DK 39 przy wyjeździe z Brzegu na Namysłów © montana21

  • DST 41.37km
  • Teren 6.50km
  • Czas 02:33
  • VAVG 16.22km/h
  • Sprzęt Diamant D300
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 25 maja 2015 Kategoria Tour de Dolnośląskie, Sudety, Gminobranie

Pogórze Izerskie






Pierwsza w tym roku wycieczka gminobraniowa i od razu trudna topograficznie. Za trudna dla mnie jak na pierwszą tak długą wycieczkę w roku. Ale jakoś poszło i było bardzo fajnie. Dużo atrakcji. Trzy wspaniałe zapory wodne, Kargul i Pawlak, miasta i miasteczka oraz zapoznawczy strój bikestats - to taki skrót dzisiejszej wycieczki po Pogórzu Izerskim.

Zaliczone gminy (7): Jeżów Sudecki, Lubomierz, Gryfów Śląski, Leśna, Olszyna, Lubań - obszar wiejski, Lubań miasto. 
Trasa: Jelenia Góra - Jeżów Sudecki - Wrzeszczyn (jezioro) - Barcinek - Pasiecznik - Wojciechów - Lubomierz - Radoniów - Gryfów Śl. - Złotniki - Jezioro Złotnickie - Jezioro Leśniańskie - Leśna - Bożkowice - Grodnica - Kościelnik - Lubań. Rano pociąg KD Wrocław Gówny - Jelenia Góra, po południu pociąg PR (Zielona Góra) Lubań - Węgliniec i Impuls KD Węgliniec - Wrocław Muchobór.

Rano pobudka o 4:30 i o mały włos nie zasnąłem dalej. Na szczęście przebudziłem się o 4:50 i był pośpiech. Pociąg o 6:17 więc jechałem w sporym chłodzie na dworzec główny, na szczęście w pociągu włączyli ogrzewanie. I tak pojechałem sobie Chojnikiem do Jeleniej Góry. 

Przez wczorajsze dziwne święto nie mogłem zrobić zakupów na dzisiaj i jechałem bez żadnego prowiantu. Stąd w Jeleniej Górze po odwiedzeniu Rynku wizyta w lidlu na małe śniadanie i zrobienie zapasu na trasę. I ruszyłem na Jeżów Sudecki, który był pierwszą dzisiejszą zaliczona gminą. Jeszcze na początku odbiłem na zachód i za następny cel obrałem pierwszą z trzech zapór, które dzisiaj zaliczyłem. Zapora Wrzeszczyn na Jeziorze Wrzeszczyńskim ma 21 metrów wysokości i pełni funkcje tylko energetyczne. Jest to typowy górski zbiornik zaporowy tak jak i kolejne dwa o których za chwilę. 

Przeszedłem po koronie zapory (bo można) i dalej ruszyłem drogą leśną, która była bardzo kamienista. Aha i było mocno pod górę co razem z kamieniami daje ciężką próbę na cienkich oponach Evado. I skoro wspomniałem o podjeździe to od razu wyjaśnię, że dzisiejsza cała (CAŁA) trasa obfitowała w brak (BRAK) wypłaszczeń, z czego sobie nie zdawałem trasy. Cały czas teren był pagórkowaty (w końcu to pogórze) i po za miastami jechało się cały czas góra - dół. A te podjazdy były bardzo różne, przeważnie dosyć łagodne ale były i takie, że pot lał się ze mnie strumieniami jak podjeżdżałem na biegu 1(przód)-2(tył). Zjazdy też były imponujące (na każdym jechałem bez pedałowania a kilka razy przekroczyłem 50 km/h). Mimo wszystko taka trasa była zbyt ciężka dla mnie jak na pierwszy raz w roku. Ale co tam było minęło i przynajmniej był to niezły trening.

Wracając do trasy dalej ruszyłem na Lubomierz, który okazał się małym i całkiem fajnym miasteczkiem, z powszechnie znanym Rynkiem oraz Muzeum Kargula i Pawlaka. Więcej nie było co tu oglądać i ruszyłem na Gryfów Śląski. A to już miasto większe od Lubomierza ale nie spodobało się dla mnie, no może poza imponującą wieżą ratuszową. 

Po wyjechaniu z Gryfowa Śl. czekał mnie bardzo ciekawy (ze względu na zainteresowania) etap wycieczki, czyli Jeziora Złotnickie i Leśniańskie z fenomenalnymi zaporami wodnymi. Pierwsze w kolejności było Jezioro Złotnickie z dużo wyższą zaporą niż Wrzeszczyn ale nie najwyższą dzisiaj (emocje rosły więc do końca). Do zapory prowadziła pusta droga asfaltowa z dwoma mini tunelami w skałach (na zdjęciach poniżej). Sama zapora o nazwie Złotniki ma 36 metrów wysokości i jest czwartą co do wysokości zaporą wodną w Sudetach. Jezioro Złotnickie natomiast pełni głównie rolę przeciwpowodziową oraz energetyczną i jest nieco większe od J. Wrzeszczyńskiego. Ciekawie prezentował się również przelew powodziowy (widoczny na jednym ze zdjęć).

Dalej ruszyłem na Jezioro Leśniańskie po drodze zatrzymując się w pobliżu słynnego Zamku Czocha. Nie było czasu na wejście do środka ale zdjęcia są. Natomiast chwilę później dojechałem na najwyższą dzisiaj i drugą co do wysokości zaporę w Sudetach, czyli zaporę Leśna. Ma ona 45 metrów wysokości (metr wyższa od zapory Lubachów). Pełni podobne funkcje co Jezioro Złotnickie i tamtejsza zapora. Sam widok z zapory w dół jest już naprawdę niezły. Na jednym ze zdjęć nad zaporą widać dwa budynki. Ten położony wyżej to hotel, z którego muszą być wspaniałe widoki na zaporę, jezioro oraz dolinę Kwisy poniżej zapory. Bo te dwa zbiorniki są utworzone na rzece Kwisa a zapora Wrzeszczyn na rzece Bóbr.

Jechałem dalej walcząc z kolejnymi podjazdami i delektując się zjazdami. Praktycznie cały czas miałem piękny widok na Karkonosze i Góry Izerskie co tylko zwiększało atrakcyjność wycieczki. Zaliczyłem miasto Leśna, gminę Olszyna ( w planach było też miasto Olszyna ale ze względu na ciężką trasę i zbliżające się opady zmieniłem trasę) i w końcu dojechałem do Lubania. Pierwotnie miałem jechać dalej do Węglińca i tam skończyć, ale w Lubaniu nagle zerwał się silny wiatr i zaczęło kropić. Decyzja - dworzec PKP w Lubaniu. Okazało się, że mam pociąg za 20 minut, który jedzie przez Węgliniec do Zielonej Góry, dzięki czemu zdążyłem przesiąść się w Węglińcu do Impulsa KD, którym miałem wracać. Dobrze zrobiłem bo w Węglińcu i okolicach od godziny padało. 

Na koniec jako ciekawostkę dodam, że wsiadając w Węglińcu do Impulsa, dzięki temu że miałem założony strój bikestats, rozpoznał mnie inny rowerzysta z bikestats - n1cram, którego pozdrawiam. Pierwszy raz jadąc w stroju bikestats ktoś inny rozpoznał mnie przez to, może nie mnie konkretnie tylko tę stronę. 
 


Rynek w Jeleniej Górze © montana21

Zapora Wrzeszczyn © montana21

Jezioro Wrzeszczyńskie © montana21

Poniżej zapory na J.Wrzeszczyńskim © montana21

Zapora Wrzeszczyn wraz z elektrownią © montana21

Powszechnie znany rynek w Lubomierzu © montana21

Muzeum Kargula i Pawlaka © montana21

Rynek w Lubomierzu © montana21

Ktoś był w tym Lubomierzu © montana21

Kolejne nazwiska © montana21

I jeszcze kilka © montana21

Rynek z mega wieżą w Gryfowie Śląskim © montana21

Rynek w Złotnikach (kiedyś miasto Złotniki Lubańskie) © montana21

W drodze na Zaporę Złotniki © montana21

Kolejny tunel przed zaporą © montana21

Jezioro Złotnickie, po lewej zapora, na dole zdjęcia przelew powodziowy © montana21

Zapora Złotniki w całej okazałości © montana21

Poniżej zapory © montana21

Słynny Zamek Czocha © montana21

Brama Czocha © montana21
Jezioro Leśniańskie © montana21

Zapora Leśna © montana21

Daleko w dole © montana21

Leśna - rynek © montana21

W centrum Lubania © montana21

Rynek w Lubaniu © montana21
  • DST 86.06km
  • Teren 2.00km
  • Czas 04:20
  • VAVG 19.86km/h
  • Sprzęt Kross Evado 4.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 maja 2015

Miasto






Wczoraj rano i dzisiaj rano pojechałem do sklepu, tylko że dzisiaj jakieś dziwne święto i normalne sklepy były pozamykane.

Po południu pojechałem na Mikołajów po bilet na jutrzejszą wycieczkę gminobraniową.

Bia - Strz - Stac - Leg - Bia
  • DST 11.17km
  • Czas 00:35
  • VAVG 19.15km/h
  • Sprzęt Diamant D300
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 maja 2015 Kategoria Wrocławskie krasnale

Wrocławskie krasnale (14)






Popołudniowa wycieczka po zachodnich osiedlach miasta w celu zaliczenia znajdujących się tam krasnali. Wszystkie które chciałem zaliczyć - zaliczyłem, choć niestety 2 (zdjęcia, bo krasnali 5) są marnej jakości bo robione z daleka.

Zaliczone krasnale: 149 na 300 (49,67 %). Dzisiaj zaliczyłem 7 krasnali. Wszystko się zaczęło od krasnala o imieniu Wroc-ek, który mieszka na podwórku SP 22 na ul. Stabłowickiej. Niestety siedzi on na kameniu otoczonym kwiatami stąd nie było jak podejść żeby zrobić lepsze zdjęcie zwłaszcza że byłem obserwowany przez dziwną "panią". Następnie znalazłem Rycerza Jadwiżańskiego przed zamkiem w Leśnicy. No i oczywiście będąc w Leśnicy zaliczyłem też Kolejarza II, który rezyduje na dworcu kolejowym Wrocław Leśnica. Następnie zupełnie nieznanymi dla mnie ulicami dojechałem do Rajskiej gdzie zaliczyłem Rodzinkę, czyli Mamę, Tatę, Dziecko i Dziecko w wózku. Rodzinka mieszka na podwórku jakiegoś ośrodka zdrowia, pilnie chronionego bramami, alarmami i kamerami stąd również zdjęcie marnej jakości. Po szczegółowe zdjęcia odsyłam do internetu. 

Bia - Kozanów - Królewiecka - Brodzka - Stabłowicka - Jeleniogórska - Średzka - pl. Świętojański - Rubczaka - Skoczylasa - kładka złotnicka - Żwirowa - Złotnicka - Rajska - Kosmonautów - Grabowa - Żernicka - Kmicica - Skrzetuskiego - Zagłoby - Graniczna - Strz - Bia


Rycerz Jadwiżański, pl. Świętojański © montana21

Wroc-ek, ul. Stabłowicka © montana21

Kolejarz II, ul. Rubczaka © montana21

Rodzinka, ul. Rajska © montana21

Kładka Złotnicka © montana21
  • DST 30.34km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:36
  • VAVG 18.96km/h
  • Sprzęt Kross Evado 4.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 22 maja 2015 Kategoria Wrocławskie krasnale

Wrocławskie krasnale (13)






Wczoraj przerwa od roweru bo była przejażdżka dziobakiem (czyli pendolino) do Warszawy. Pierwszy raz dziobakiem, pierwszy raz w Warszawie i pierwszy raz metrem się przejechałem. 3 w 1. Największe wrażenie mimo wszystko zrobiło na mnie pendolino a Warszawa nie zrobiła na mnie dużego wrażenia, natomiast metro było dość zabawne i też się spodobało. 

Dzisiaj głównym celem była apteka na Orzeszkowej. Po wyruszeniu w drogę po 2,5 km zorientowałem się że nie wziąłem karteczki bez której nie odebrałbym leku. Tak więc musiałem wracać przez co straciłem mnóstwo czasu. Dobrze przynajmniej że to było po 2,5 km a nie w aptece .... . Wieczorem jeszcze podjechałem na Orlen w celu wymiany nakrętek Pepsi na hot doga w ramach promocji a później do sklepu. Wstępnie planowałem na jutro wycieczkę gminobraniową, nawet kupiłem już część prowiantu (na szczęście długoterminowy) ale po dokładnym przejrzeniu prognoz, stwierdziłem że pogoda jutro nie jest aż taka pewna a w dodatku jechałbym pod wiatr a opcji z wiatrem nie mam. Może pozaliczam krasnale w odleglejszych częściach miasta.

Zaliczone krasnale: 142 na 300 (47,33 %). Dzisiaj zaliczyłem aż 22 krasnale (rekord 1 dnia). Znowu zmieniam liczbę krasnali do zdobycia: z 302 na 300 otóż przyjmuję, że z 6 słupników świdnickich skradzionych jest aż 4 a nie jak wcześniej sądziłem 2. Prawdopodobnie jeszcze kilka innych jest skradzionych stąd liczba spadnie poniżej 300. 

Na początku zaliczyłem Kupczyka pod CH Arena a następnie 7 krasnali z Gildii Kupieckiej: Epika Zakupoholika, Epiki Koszykarze i Epiki Rechotki. W międzyczasie wyłapałem jeszcze Promyczka. 

Kolejne były już w innej części miasta, na północ od Odry (a przynajmniej tej południowej jej odnogi). Trisomek, który ma zespół downa (tak informuje tabliczka nad nim) siedzi nieopodal katedry i ogrodu botanicznego. Julian Okulista poszedł po okulary na Piwną a Antonio Okulista na Sienkiewicza, gdzie nieopodal można spotkać Pacjenta i Lekarza. Natomiast na Krętej w jakiejś łódce albo szalupie siedzi sobie Rozkwietnik.

Następne krasnale zaliczyłem w okolicach Rynku. Na Więziennej, Więziennika i Italudka, który na skuterze chyba rozwozi pizzę. Na Jatkach złapałem Rzeźnika a na Kiełbaśniczej Chrapka, który śpi na ulicy (ale na łóżku) i Podróżnika pod jednym z tamtejszych hoteli. Na Białoskórniczej znalazłem Czajczyńskiego a ostatni dzisiejszy krasnal to Lunatyk na ulicy Św. Mikołaja.

Bia - FAT - Bia - Hall/Powst - Komandorska - Swobodna - Świdnicka - Wita Stwosza - Park Słowackiego - most Pokoju - Kapitulna - Piwna - Ładna - Sienkiewicza - Wyszyńskiego - Orzeszkowej - Nowowiejska - Słowiańska - Kręta - Jedności Narodowej - pl. Uni - Więzienna - Na Jatkach - Kiełbaśnicza - Białoskórnicza - Św. Mikołaja - Leg - Bia


Kupczyk, ul. Komandorska © montana21

Promyczek, ul. Swobodna © montana21
Epik Zakupoholik, ul. Komandorska © montana21

Epiki Koszykarze, ul. Komandorska © montana21

Epiki Koszykarze, ul. Komandorska © montana21

Epiki Rechotki, ul. Komandorska © montana21

Trisomek, ul Kapitulna © montana21

Julian Okulista, ul. Piwna © montana21

Pacjent i Lekarz, ul. Sienkiewicza © montana21

Antonio Okulista, ul. Sienkiewicza © montana21

Rozkwietnik, ul. Kręta © montana21

Więziennik, ul Więzienna © montana21

Italudek, ul. Więzienna © montana21

Rzeźnik, ul. Na Jatkach © montana21

Chrapek, ul. Kiełbaśnicza © montana21

Podróżnik, ul. Kiełbaśnicza © montana21

Czajczyński, ul. Białoskórnicza © montana21

Lunatyk, ul. Św. Mikołaja © montana21
  • DST 31.09km
  • Czas 01:49
  • VAVG 17.11km/h
  • Sprzęt Diamant D300
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 20 maja 2015

UWr - ostatni dzień zajęć na uniwersytecie






I tak oto minęło 5 lat studiów. Dzisiaj pojechałem na ostatnie zajęcia w tym semestrze, roku akademicki i ostatni dzień zajęć w życiu na uniwersytecie (na geografii semestr letni zawsze kończy się 2-3 tygodnie szybciej niż na innych kierunkach ze względu na ćwiczenia terenowe). Zleciało nie wiadomo kiedy, szczególnie ostatnie 2 lata minęły bardzo szybko. Na rowerze dojeżdżałem na zajęcie od początku drugiego roku ale z przerwą w zimie a w marcu 2012 jak już wsiadłem na rower to jeździłem cały rok. 

Pierwsza zima, którą przejeździłem na rowerze była przede wszystkim długa (2012/2013). Po tej zimie zacząłem też robić wycieczki po woj. dolnośląskim w celu zaliczania gmin ale też poznawania geografii Dolnego Śląska. Skończyło się na jednej wycieczce z Novakiem91 - pojawiły się problemy z kolanem i przez 3 miesiące miałem przerwę od roweru. Później kilka wycieczek jeszcze zrobiłem ale było ich bardzo mało, za mało. Mam nadzieję, że jeszcze uda się kilka zrobić w czerwcu. 

Początkowe dwa lata jeździłem prawie cały czas z Novakiem91 bo razem studiowaliśmy. Było wiele ciekawych i zabawnych sytuacji a najbardziej zapadły mi w pamięć: powrót pewnego wieczoru z wykładu w śnieżycy i wyprzedzanie aut na Krzemienieckiej, wiele spięć z kierowcami (szczególnie z pewnym taksówkarzem, który zaparkował na ścieżce rowerowej na Legnickiej) czy nerwowy pieszy który nawet nie wiem za co mnie zwyzywał. No i jeszcze jak byliśmy beduinami (chyba na 2 roku - chyba najlepszym z całych studiów). Więcej jakiś szczególnie barwnych sytuacji nie pamiętam, może kolega Novak91 coś jeszcze pamięta wartego uwagi ?

A wszystko zaczęło się od tego, że kupiłem Gianta na młynie bo zapisaliśmy się na turystykę rowerową w ramach wf na UWr. Pamiętne wyjazdy z dziadkiem, który prowadził ten przedmiot (82 lata miała i pewnie kondycję lepszą od nas wszystkich). Ciesz się że żyjesz, prawda ? 

Na magisterce wybraliśmy różne specjalizacje i jeździłem już głównie sam. Nie raz przez te 4 rowerowe lata jechało się w ciężkich warunkach, wiele razy w deszczu (raz w ulewie, która zalała całe miasto w zeszłym roku) i w śniegu przez pierwszą zimę bo kolejne były raczej bez śniegu. A w śniegu była zabawa.

Teraz trzeba kończyć magisterkę, żeby we wrześniu się obronić i zakończyć przygodę uniwersytecką, która była na pewno niezwykłym czasem i doświadczeniem. 

A dzisiaj jazda cały dzień w deszczu, tzn. rano tylko kropiło a po południu podczas powrotu dopiero pod koniec zaczęło mocno padać. Po kilku godzinach wypatrywania przerwy w opadach w końcu wsiadłem rower wieczorem i pojechałem do sklepu, znowu w deszczu. A jutro przecież do stolicy dziobakiem ale niestety bez roweru. 

Bia - Strz - pl. Uni - Leg - Bia


Deszczowy podjazd na Gądowiankę © montana21
  • DST 14.16km
  • Czas 00:44
  • VAVG 19.31km/h
  • Sprzęt Diamant D300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl