Piątek, 15 stycznia 2016
Tonięcie barki na Odrze w Brzegu
Kiedy rano wstałem i uruchomiłem internet od razu zobaczyłem artykuł: "Barka tonie na Odrze w Brzegu przy ulicy Kruszyńskiej !". Szybko się ubrałem i bez śniadania ruszyłem Diamantem na betonówkę. Okazało się, że to dokładnie przy starym moście wojskowym wszystko się działo. A co zastałem ? Otóż barka była już przy brzegu rzeki ale przechylona o jakieś 30-40 stopni i w 1/3 pod wodą. Na barce znajdował się żółty podnośnik i metalowe konstrukcje. Cały ładunek ważył podobno 100 ton. Obok stała jednostka z Nysy, która pchała tę barkę. Jako, że byłem na drugim brzegu rzeki to miałem bardzo dobry przegląd sytuacji, zwłaszcza po chwili kiedy znalazłem bardzo dobre miejsce obserwacyjne, wolne od krzaków i chaszczy. Po tej stronie Odry, z gapiów byłem pierwszy. Za chwilę pojawił się ktoś autem i pokazałem mu tę miejscówkę, bo chyba był to reporter z brzeg24 i nakręcił kilka filmów tam. Mówił, że ściągają jakiś mega dźwig z Wrocławia, więc trochę to potrwa. Wróciłem do domy po drodze zajeżdżając do babci. Było to między 9 a 10 rano.
Drugi raz pojechałem tam o 13. Dźwig stał już rozłożony i powoli zaczął ściągać ładunek z barki. Cały teren, ogrodzony, patrolowali policjanci i strażacy zarówno na lądzie jak i na wodzie na pontonach. Wszystko bardzo powoli trwało a że miałem mało czasu to wróciłem do domu.
Trzeci raz pojechałem już autem o 16. Okazało się, że żółty podnośnik został już ściągnięty na ląd (akcja ściągania do oglądnięcia na brzeg24). Trwało ściąganie metalowych konstrukcji, a że było ich dużo to obejrzałem tylko jak ściągają jedną z nich. Ostatecznie cały ładunek został ściągnięty na ląd a barka, do połowy zanurzona w wodzie, zostanie tam do jutra. A co dalej z nią będzie, okaże się może jutro. Podobno sprawą zainteresowała się też prokuratura, która twierdzi, że kwalifikuje się to jako spowodowanie katastrofy w ruchu wodnym. Dość ciekawe stwierdzenie, ale w końcu takie mamy "prawo". Zobaczymy jutro.
Tymczasem w Diamancie, po ostatnich wycieczkach w śniegu i deszczu, łańcuch jest wizualnie w stanie tragicznym. Calutki jest żółto-brązowy i trochę zgrzyta jak się jedzie. Ale tylko trochę, kiedyś w Giancie i Syberianie zgrzytało gorzej. Porządne czyszczenie się szykuje.

Taką sytuację zastałem© montana21

Przegląd sytuacji, wydaje się być wszystko opanowane© montana21

Jednostka pchająca z Nysy© montana21

Podtopiony ładunek barki© montana21

W oczekiwaniu na dźwig z Wrocławia© montana21

Pojawił się dźwig z Wrocławia© montana21

Dźwig już się rozłożył i zaczyna ściągać ładunek© montana21

Żółty podnośnik już ściągnięty z barki© montana21

Dalsze ściąganie ładunku© montana21

Wszędzie pełno strażaków© montana21

Dalsze ściąganie metalowych konstrukcji z zatopionej barki© montana21

Całość sytuacji© montana21

Resztka ładunku© montana21

Dźwig w pracy© montana21
- DST 20.00km
- Teren 7.00km
- Czas 01:01
- VAVG 19.67km/h
- Sprzęt Diamant D300
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Ze zdjęć widać, że transportowali rury a to dość wredny ładunek, bo wymaga dobrego umocowania.
oelka - 00:16 poniedziałek, 25 stycznia 2016 | linkuj
Nigdy nie wiadomo, np. ta wiślana była okej, a zawiniły chyba % przodownika pracy u sterów. Tutaj może przegięli z nośnością. Polska to też nie jest kraj szczególnie żeglugowy (eufemizm), więc nie ma co inwestować w sprzęt.
anchor - 09:44 sobota, 16 stycznia 2016 | linkuj
Na Wiśle w PRL-u kiedyś utonęła sprowadzana z zagranicy barka z fiatami. O ile huczne odpłynięcie było nawet transmitowane przez telewizję (sztuk jeden) to już fakt zatonięcia przemilczano - no, ale wtedy nie było Internetu ;]. Teraz niby telewizji jest więcej, ale publiczna znowu ma być rządowa, Internet niby jest, ale za chwilę będzie kontrolowany. I nawet barki znowu toną. Wszystkie znaki na niebie, ziemi i wodzie wskazują, że wraca stare.
anchor - 18:22 piątek, 15 stycznia 2016 | linkuj
Komentuj